niedziela, 16 sierpnia 2015

Rozdział I - część 2

*Oczami Seta*
Wczorajsze rozpoczęcie roku, mogę uznać oficjalnie za udane, szczególnie jeśli chodzi i piwo z przyjaciółmi w parku - O TAK! Dzisiaj prawdziwy pierwszy dzień w nowej szkole, ale powiem wam szczerze, że wiedząc, że mam przy sobie Willow - strach znika. Ona daje mi porządnego kopa do przodu i siłę, do dalszej pracy nad samym sobą. Dla samego przykładu - w te wakacje, postanowiłem poprawić swoje... hmm, jakby tu ująć.. swoje umiejętności fizyczne. Także, kupiłem sprzęt, chodziłem na siłownię, biegałem, podciągałem się, grałem z chłopakami w piłkę a z Willow jeździłem na długie wycieczki rowerowe. Oczywiście ja ze swoim słomianym zapałem.. - znudziło mi się to po dwóch tygodniach, gdyż nie widziałem jakiegokolwiek rezultatu. Will jednak motywowała mnie do dalszej pracy nad sobą i nie kazała zwracać uwagi na rezultat, który notabene był zadowalający. Dzięki niej wyglądam jak chłopak a nie jak chuchro, którym mnie zawsze nazywali. Są też plusy dla niej, bo może się czuć przy mnie bezpieczniej.
Dzisiaj wstałem już sam, bez pomocy Leny. Nie miałem zamiaru być znowu mokrym i przemarznąć . Sądziłem, że Will też nie, dlatego poszedłem rano do jej pokoju, żeby ją obudzić. Kiedy lekko zapukałem jeszcze spała, przytulona do zmiętej poduszki i okryta ciepłą pierzyną. Tak wiem, pomyślicie sobie, że jest jeszcze lato a ona pod puchową kołdrą śpi... - już tłumaczę, straszny z niej zmarźluch, jakby mogła to by jeszcze moją zwędziła, jestem stuprocentowo przekonany. Podszedłem do jej łóżka i usiadłem na brzegu, patrząc na jezioro znajdujące się w oddali. "Siostra" miała najpiękniejszy widok z okna, nawet ja bym sobie lepiej tego nie wymarzył. Czasami przychodziłem do niej i siadałem zawsze w tym samym miejscu i wpatrywałem się w zachód słońca idealnie odbijający się na jeziorze. Potrafiłem siedzieć tak godzinami, bo to mnie uspokajało - znalazłem w tym ukojenie dla mojej duszy. W tym czasie, kiedy ja tak siedziałem i wpatrywałem się pustym wzrokiem w przestrzeń przede mną,  Willow to nie przeszkadzało i na spokojnie, nie odzywając się do mnie i zachowując jakby mnie nie było, wykonywała swoje codzienne czynności. Może pomyślicie, że mnie ignorowała, albo miała mnie dosyć - uwierzcie mi, że z pewnością, nie. Po prostu, wiemy o sobie wszystko i wiemy również, kiedy powinniśmy przestać mówić. Wiemy, kiedy słuchać...
Siedząc tam teraz nawet nie zauważyłem kiedy wpadłem w ten sam trans co zawsze, nie mam pojęcia również, kiedy i jak się z niego obudziłem, chyba wtedy, kiedy widziałem jak W. w samej bieliźnie stoi i wpatruje się w swoją szafę.
- Dzień dobry słoneczko! Jak się spało? - zapytałem patrząc się na jej odbicie w lusterku.
- Oo, miło Cię widzieć Set, myślałam, że będę musiała Cię obudzić, albo co gorsza wezwać do tego mamę!
- To ja przyszedłem Cię obudzić, jakbyś jeszcze o tym nie wiedziała, ale złapałem zawieche.
- Zauważyłam i dziękuję. - powiedziała uśmiechając się do mnie, wgl nie skrępowana, że stoi tyłem do mnie mając na sobie czarną bieliznę. - Set, w co mam się ubrać? - zapytała bezradnie. A co ja miałem jej powiedzieć. Nie znam się na ciuchach. Nie to, że nie umiem się modnie ubrać - umiem, spokojnie, ale jestem facetem - FACETEM! Kobieta, nie powinna pytać się faceta, w co ma się ubrać - wierzcie mi. Zamrugałem w jej kierunku trzy razy i podszedłem z niedowierzaniem do szafy. Teraz stałem koło niej i razem patrzyliśmy się pustym wzrokiem na jej ubrania. W końcu odezwałem się.
- Załóż to. - powiedziałem i podałem jej szare spodnie rurki - I do tego to.- dodałem i wskazałem na bluzkę w kolorze zielonym, bez rękawów. - Lubię Cię w zielonym kolorze.
- Khaki, Set! Khaki. Nie zielony! Naucz się wreszcie tych kolorów. - kiwając głową wyjęła randomową bluzkę. - Ohoo - pomyślałem - Zaczyna się...
- Jaki to kolor? - zapytała pokazując mi czerwoną bluzkę. Czy ona ma za idiotę? Aż taki głupi nie jestem.
- Czerwony. - odpowiadam pewnie, jednak w odpowiedzi dostaję kolejne krzywe spojrzenie.
- Burgundowy baranie! Ewentualnie wiśniowy! Ja nie wierzę, że mieszkasz ze mną pod jednym dachem! Set to podstawa, znać kolory... Przykro mi, że pani w przedszkolu Cię tego nie nauczyła. Postaram się zrobić to za nią. - dodała ze współczującym wzrokiem a ja wiedziałem, że czas się ulotnić, żeby nie wymyśliła kolejnej, jak dla mnie, chorej zgadywanki. Kto słyszał o kolorze khaki albo burgundowym? Ach...
- Dzień dobry mięśniaku mój. Jakie dzisiaj samopoczucie? - zapytała Lena podchodząc do mnie i czochrając mnie po nieułożonych włosach. Spojrzałem na nią zaspanym wzrokiem a ona w zrozumieniu zaproponowała mi kawę. Jak zawsze usiadłem na przeciwko Jack`a, który jak zawsze rano uzupełniał jakieś "ważne" papiery. Przywitał mnie mocnym uściskiem dłoni i schował dokumenty.
- Mam taką dość nietypową prośbę Set. - powiedział, po czym spojrzał się na swoją żonę, która robiła wszystkim kawę i nuciła jakąś melodyjną piosenkę. Kiedy znowu jego wzrok padł na mnie, oznaczało, to, że Lena nie stanowi "zagrożenia". -  Czy mógłbyś dzisiaj zabrać Willow do kina, albo do klubu, albo coś w tym stylu. Chcielibyśmy dzisiaj z Leną zostać sami w domu... Da radę?
- Jasna sprawa. A co imprezka będzie?
- Oj tak, będzie się działo. Może jak wszystko się uda, to za 9 miesięcy będziesz miał się kim opiekować. - powiedział do mnie i zrobił dość dziwną minę poruszając przy tym brwiami. W jednej chwili przeszedł mi apetyt na cokolwiek do jedzenia.
- Nie chcę znać szczegółów. - powiedziałem po czym upiłem łyk pysznej, świeżej kawy. - Miłej zabawy. - dodałem z uśmiechem wstając od stołu.
- Już idziesz? Nic nie zjesz? - dopytywała się Lena.
- Wiesz, co... Jakoś  nie mam apetytu. - rzuciłem posyłając w powietrzu buziaka w stronę mojej kobiety.
Na schodach minąłem się z Willow i muszę wam powiedzieć wyglądała nieziemsko. Już po prostu nie mogłem się doczekać kiedy będziemy w szkole i wszyscy będą mi zazdrościć tego, że jest moją przyjaciółką.
....
Byliśmy w szkole, dokładnie minęła już 4 godzina lekcyjna i jak to po rozpoczęciu roku bywa, panują same nudy i pesymistyczne nastroje na twarzach uczniów. Chyba wcale się, nie dziwcie, co? Na tej przewie, która trwa 20 minut miałem spotkać się z Will a przynajmniej bardzo chciałem, bo musiałem jej przekazać pewną wiadomość, o której dowiedziałem się na lekcji z wujkiem. Kiedy podszedłem po jej klasę, na ławce obok niej siedział ten chłopak, którego wczoraj nazwała - cytuję "Dupek". Widać po jej minie, to raczej zadowolona nie była, że przysiadł się do niej, więc postanowiłem jej trochę pomóc, nie to, żebym czuł jakieś ukłucie zazdrości. Szedłem korytarzem i właśnie miałem przywitać się z Nate`m kiedy od tyłu ktoś mnie przytulił.Pomyślałem, że może Ethan tak za mną tęskni, że wzięło mu się od rana na czułości, ale domyśliłem się, że była to dziewczyna, ponieważ miała bardzo delikatne i małe dłonie. Chwilę później już wiedziałem, że to Naomi, bo zobaczyłem bliznę na jej palcu. W normalnych okolicznościach, bym się ucieszył, ale nie teraz, nie kiedy stałem pięć kroków, przed Willow - jej największego wroga a mojej najlepszej przyjaciółki. Lubiłem Georgie, ale bolało mnie to jak traktuje moją Will! Postanowiłem jednak zrobić dobre wrażenie. 
- Ach, cóż za delikatne i zgrabne rączki.. Hmm, kto to może być... Takie ma tylko jedna dziewczyna w tej szkole. Witaj piękna Naomi. - powiedziałem odwracając się do niej z perlistym uśmiechem na ustach. Odwzajemniła mój uśmiech, który był po prostu cudowny i przytuliła się do mnie. Pogłaskałem ją lekko po włosach i o dziwo nic się nie odezwała. Kiedy byliśmy mali nigdy nie pozwalała mi tego robić...
- Mnie by już za to zabiła i to nie raz. - powiedział, jak zawsze w dobrym nastroju Shane. 
- Bo Set, ma u mnie specjalne względy  i będzie je miał już zawsze a Ty już miałeś swoje pięć minut. - dodała zwracając się do swojego chłopaka. 
- Pfff... I widzisz Set, tak jest zawsze. Ach, gdybym Cię tak nie kochał  N. to bym Cię udusił. - stwierdził i objął swoją dziewczynę w tali, po czym zwrócił się do mnie. - Co u Ciebie stary? Świetnie Cię z nami widzieć. Co wgl skłoniło Cię, żebyś przyszedł akurat do naszego liceum?
No świetnie! Lubiłem tego kolesia i miałem do niego szacunek, ale stary, no tak się nie robi. Stałem na korytarzu mając za sobą swoją najnajnajlepszą przyjaciółkę a przed sobą swoją bliską koleżankę. Świetnie - pomyślałem. Oby tak dalej a na pewno nie wyjdę z tej szkoły żywy...
- No głuptasku - powiedziałem z udawaną miłością - pewnie, że ty, skarbie, ty moje jedyne, mój fistaszku, roślinko, orzeszku. - dodałem ze słodyczą podchodząc coraz bliżej moich przyjaciół i obejmując dwójkę na raz. - Wiem, że związek z Naomi, to tylko przykrywka. Musimy się ukrywać, bo tak bardzo się kochamy! - powiedziałem pchając swojego pięknego buziaczka w stronę Shana. Georgia nie mogła już wytrzymać i wybuchła śmiechem. Sytuacja naprawdę była komiczna, bo blondynka stała między nami i przytulając się do siebie ściskaliśmy ją. Ledwo co uwolniła się z naszego uścisku. 
- Dobra, koniec tych czułości, bo jeszcze ktoś zauważy. Idziesz, na patio z nami, posiedzimy pogadamy jak dawnej, co Ty na to? 
- Bardzo chętnie! Dawno się z wami nie widziałem. - powiedziałem, ale za chwilę poczułem ogromne wyrzuty sumienia, że pozostawiam Willow samą, kiedy obiecałem się z nią spotkać na przerwie. Będzie musiała beze mnie wytrzymać do końca lekcji. Ruszyliśmy przed siebie a Naomi w butach na obcasie i to dużym próbowała nas dogonić. 
- Ja chce po środku. - domagała się, torując sobie miejsce między nami i obejmując mnie ramieniem. Teraz to na bank Willow się wścieknie.
....
- I jak było w świecie panny Geogrie Naomi? - zapytała nie ukrywając swojego sarkazmu i sceptyzmu do całej sytuacji. - Od dzisiaj należysz do jej FanClubu i będziesz Fangirl?
- Willow, przestań. Wiesz, że nie chciałem Cię zostawiać, ale jak ich spotkałem to jakby coś we mnie pękło i jednak część mnie chciała zostać, ale druga aż się rwała, żeby wyjść. - tłumaczyłem się stojąc w kolejne po jedzonko do naszej ukochanej pani kucharki, którą poznałem wczoraj i poprzysięgłem sobie, że nasza przyjaźń przetrwa szkołę. Trzeba się jakoś ustawić w tej szkole, żeby nie umrzeć z głodu. Teraz była moja kolej, także musiałem zrobić dobre wrażenie.
- Dzień dobry pani Maff! Najcudowniejsza kobieto pod słońcem. Jest pani dla mnie jak pierwszy promyk słońca po mroźnej zimie. - kontynuowałem, kiedy Willow przerwała mi westchnieniem.
- Mój ukochany uczeń! Co Ci podać paróweczko? Frytki? - Kiedy pokiwałem głową powiedziała mi na ucho, że dołoży podwójnie, tak po znajomości. Puściłem do niej oczko i wysłałem buziaka w powietrzu. Bardzo miła 60 letnia kobieta - pomyślałem. Kiedy szliśmy w stronę wolnego stolika, zauważyłem, jak Shane i Naomi gwiżdżą - w moich stronach to znak dobrego podrywu. Uniosłem dłoń, jednak widząc niezadowolenie Willow, szybko ją opuściłem i objąłem ją w tali, przyciągając do siebie.
- Może w ramach przeprosin i rewanżu pójdziemy dzisiaj do kina. - zaproponowałem, kiedy siedzieliśmy przy stoliku.
- Nope. - odpowiedziała kiwając głową i gryząc frytkę. - Nigdzie z tobą nie idę zdrajco.
- Zabolało. Poczułem się urażony.
- I dobrze.
- Ty też mnie zdradzasz.
- Ja? Niby z kim?
- Z Nate`m. - dodałem czując ulgę, że mogłem w końcu jej się postawić. Nie to, żebym chciał się z nią kłócić, ale tak chciałem. Oczywiście, tak na żarty, nic poważnego.
- Dobra rozejm. Ale on sam się do mnie przywalił. Nie będę przed nim wiecznie uciekać, choć uwierz - chciałabym.
- No wierzę, wierzę. To co kino, dzisiaj po szkole?
- Nope.
- Willow, tylko utrudniasz. Ja chce po dobroci, a Ty mi karzesz psuć Ci apetyt.
- Co ma apetyt do kina?
- Nie do kina, tylko do twoich rodziców. Będą się dzisiaj, no wiesz... grzmocić.
- Bleee. Obleśne. Set! Po co matole mi o tym mówiłeś? - powiedziała nie ukrywając zniesmaczenia.
- A co ja miałem powiedzieć, kiedy Jack powiedział mi to przy śniadaniu. Nic nie jadłem od rana.
- Dzięki.
- Będziesz to jeszcze jadła? - dodałem z uśmiechem.
- Na pewno nie. Straciłam apetyt.
- Jack dodał, że może będziemy mieli rodzeństwo. - dodałem z uśmiechem od ucha do ucha, co jeszcze bardziej ją obrzydziło.
- Wyjdź Set. Wynocha do innego stolika. - dodała wskazując palcem na grupę naukowców z Ic. Zauważyłem wśród nich Ethan`a i Natalie. Uśmiechnąłem się do nich i pomachałem im. Natalie puściła mi oczko i kontynuowała korepetycje. Wróciłem spojrzeniem do mojej przyjaciółki i zauważyłem skradającego się za nią Nata. No co za idiota. Przecież widzi, że ona go nie chce, to po co się pcha na siłę, tam gdzie go nie potrzeba. No cóż.
- Buuu - uprzedziłem jego wyskok wskazując W. żeby się odwróciła.
- No wiesz, popsułeś wszystko - powiedział podając mi rękę na przywitanie. Wziął ze stolika obok jedno krzesło i odwrócił je oparciem do nas i usiadł okrakiem jak jakiś "bonzo".
- Nic nie zepsuł, tylko oszczędził Ci niepotrzebnego wstydu.
- Mnie wstydu? Nigdy. Jestem za fajny. - dodał zakładając swoje okulary przeciwsłoneczne i co jakiś czas wyglądając za nich, jak przeszła jakaś laska. Rzuciłem okiem na W. która tylko kiwała głową popijając wodę. Nie dziwię się, że czasami miała go dosyć. Typowy debil się jej uczepił. Nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać.
- No to Will, może skończymy dzisiaj gdzieś? Znam fajny klub "Narkotyk". Co Ty na to?
- Nope.
- Nie daj się prosić. Drugiej takiej szansy nie dostaniesz od nikogo. Darmowe wejściówki i to w takim towarzystwie. - dodał poruszając zachęcająco brwiami.
- Właśnie dostałam, lepszą propozycje. Na dzisiaj zaplanowałam pieprzenie się całą noc z Charliem. To lepsze, niż taniec z Tobą. To lepsze niż robienie czegokolwiek z Tobą.
- Auć. No to może jakiś trójkącik?
- Okey, zapytaj się siostry czy chce dołączyć. - powiedziała niewzruszona patrząc na niego. Po czym uśmiechnęła się do kogoś za mną i pomachała żeby podszedł. To był Charlie Carter.  - Charlie, dzisiaj się spotykamy pamiętasz?
- Jasna sprawa. Góra jest cała nasza. - powiedział i pocałował ją w policzek, bardzo blisko ust.
- Jak widzisz. Mam już towarzystwo.
- Dobra, dobra rozumiem. Zmywam się. widzimy się na dodatkowych zajęciach na historii.
- Chyba śnisz.
- Oj, jeszcze będziesz błagała, żebym z tobą usiadł. - powiedział po czym przyczepił się jakiś dwóch dziewczyn i poszedł z nimi obejmując je w tali.
- Fajna wymówka. Podobała mi się.
- Z Charliem mamy już wszystko obgadane. Do końca życia nie wypłacę się.
- No to teraz został nam tylko wybór seansu i wio. Są dwa tytuły. "Avengers Czas Ultrona" czy " Tylko Ciebie chce" To co?
- Głupie pytanie.
- Tak myślałem. To czekam na Ciebie pod kinem. Kończę dzisiaj o jedną lekcję później. Mam zajęcia z bio-chemem.
- Oki doki, przystojniaczku.
....
Ostatnia lekcja była bardzo ciekawa. Nie mam pojęcia o czym mówiła nauczycielka, ale zabawa z Ethanem i Natie była przednia. Wyśmiałem się, tak jak zawsze śmiejemy się z W. Ach. Było cudownie. Natalie, jest świetną dziewczyną, zupełnie inną jak jej brat. Widać, że znalazła w nas przyjaciół. Dziewczyny się koło niej raczej nie kręciły, także ciesze się, że w kasie ma E.  Umówiliśmy się w weekend na rowerki ja Natalie, Ethan, Nate i Willow, która jeszcze o tym nie wiedziała, ale to nic. Spodoba jej się. Będzie mogła się lepiej poznać z Nate`m. Z opowiadać N. nie jestem podobno taki straszny. Poza szkołą zachowuje się lepiej, nie udaje. Oby miała racje, bo inaczej W. mnie zabije.